sobota, 26 marca 2016

#3

Praktycznie cały tydzień zleciał nam na oglądaniu telewizji ,jedzeniu,  wieczornych spacerach i jeszcze większej ilości jedzenia.  Widziałam jak Harry dzielnie znosi podróż statkiem ,chociaż tak naprawdę gdyby nie ja to by go tutaj nie było.  Ups.  Nie mogłam się doczekać ,aż moje nogi dotkną wreszcie ziemi i kiedy będę mogła napić się prawdziwej kawy i zjeść frytki z solą , a nie sól z frytkami.  
- nad czym tak myślisz -zapytał Harry kiedy ostatniego wieczoru staliśmy na tarasie oglądając zachód słońca.  Ach ech jak romantycznie.  
- nad tym ,że chce już tam być i nigdy więcej nie spędzać tyle czasu na statku- odpowiedziałam .Nie to ,że nie lubiłam rejsów ,ale no proszę was  , tydzień balansowania na wodzie to chyba jednak nie to . 
- powtarzaj sobie to co ja - polecił a ja z zaciekawienia podniosłam jedna brew do góry . 
-tylko jeszcze dwie godziny i sajonara biczzz - zaśmiał się akcentując ostatnie słowa . Zaczęliśmy się śmiać i zeszliśmy po rzeczy, a potem do samochodu .
Opuściliśmy prom i ruszyliśmy w kierunku naszego prawdziwego celu . Manhattan . Teraz pewnie usłyszałabym : dlaczego nie polecieliśmy samolotem ,albo popłynęliśmy statkiem prosto do Nowego Jorku . Proste , podróż do Bostonu statkiem była na liście .Halo przypominam, że byliśmy dziećmi pisząc listę.  Skreśliłam pierwszy punkt na kartce i schowałam ja do schowka . Boston był taki hmmm ruchliwy ? To chyba dobre określenie.  Ludzie na chodnikach przechodzili prawie po sobie . 
- dlaczego właściwie chciałaś wyjechać- usłyszałam . Wiedziałam,  że zada to pytanie, wiedziałam .
- chciałam zobaczyć świat -wymyśliłam na poczekaniu   -a ty? - zapytałam by odwrócić uwagę od swojej osoby.  
- umówmy się tak, ja ci powiem dlaczego naprawdę wyjechałem ,a ty zrobisz w zamian to samo i powiesz dlaczego - oznajmił i zapadła niema,  nieprzyjemna cisza . Trwało to może dwadzieścia minut ,kiedy Usłyszałam swój głos 
-uciekłam od niego i od przeszłości -szepnęłam.  Nie no nie wierzę ,że to powiedziałam . Głupia ja . Ale co się stało to się nie odstanie . 
- moi starzy się dowiedzieli- szepnął cicho -jestem gejem i mam raka . -patrzyłam na niego ze łzami w oczach . Pierwsza wiadomość nie była dla mnie nowością . Od początku naszej przyjaźni wiedziałam, że Harry'ego pociągają mężczyźni,  ale druga część całkowicie zbiła mnie z nóg. 
- od kiedy. .-
-tydzień temu poszedłem po wyniki do lekarza, a on kazał mi iść do onkologa . Wtedy się domyśliłem , a lekarz tylko to potwierdził.  W noc kiedy wyjechaliśmy mama znalazła wyniki, a ja nie widziałem powodu by nie znała już wszystkiego.  - powiedział. - słuchaj zatrzymajmy się w hotelu.  Oboje jesteśmy zmęczeni - stwierdził , a ja przytaknęłam .
******
Siedziałam na niewygodnym łóżku patrząc w telewizor jak zahipnotyzowane zombi . Harry już zasnął ,jednak ja nadal słyszałam w głowie jego słowa . Ma raka.  -Przebrniemy przez to razem -szepnęłam w jego stronę wstając i kierując się w stronę wyjścia . Ulice były już mniej zatłoczone . Spojrzałam na wyświetlacz telefonu.  22 :43  . Mimo to  było dość jasno przez  kolorowe neony ,które  dawały uczucie  sztucznego słońca.  Co trochę mijałam ludzi , praktycznie wszystkich pijanych.  Przepraszam bardzo ,ale czy ja gram w jakiejś słabej komedii z alkoholem na głównym planie . Szłam w zamyśleniu do momentu kiedy poczułam ostry ból w ramieniu, a moja pupa zaliczyła bliższe spotkanie z chodnikiem . Idealny spacer. - patrz jak chodzisz - usłyszałam nad sobą męski głos z lekką chrypką . Podniosłam wzrok do góry i zauważyłam młodego chłopaka . Był Azjatą, chińczykiem, Koreańczykiem . Zawsze miałam problem w odróżnieniu tych ludzi.*  - wstajesz czy już się zadomowiłaś? - zapytał z przekąsem podając mi rękę . Odtrąciłam jego pomoc i wstałam mówiąc tylko -nie ma za co- 
-słucham ?-zapytał zdziwiony 
-nie ma za co -powtórzyłam- zgaduje, że po prostu zapomniałeś jakie słowo pasowało by powiedzieć kiedy się na kogoś wchodzi -powiedziałam patrząc prosto w jego oczy . Chłopak chyba się wkurzył ,zacisnął pięści ,aż jego knykcie pobielały.  
- calum chodź już -zawołał blondyn stojący za nim, którego wcześniej nie zauważyłam . Skośnooki nic nie powiedział wiec tylko wzruszyłam ramionami i ruszyłam w kierunku hotelu.  
- jeszcze się spotkamy -krzyknął Calum w moją stronę 
-tak jasne , zawsze i wszędzie - odpowiedziałam upewniając samą siebie ,że wierzę w przypadki. 


________
*NIE MA TO NA CELU OBRAZIĆ KOGOKOLWIEK .

niedziela, 20 marca 2016

#2

Oparłam głowę o szybę , wsłuchując się w kolejną piosenkę i próbując jakkolwiek odpocząć po czterech godzinach jazdy .Rozłożyłam się wygodnie na przednim siedzeniu i zamknęłam oczy . Postanowiliśmy z Harrym ,że będziemy się zmieniać co jakiś czas , a ja już byłam tak zmęczona , że ledwo trzymałam oczy otwarte .
Był taki skupiony na drodze . Jego zielone oczy zdawały się świdrować każdy milimetr otoczenia . Coś nie pozwalało mi oderwać wzroku od jego twarzy . Bujne ,troszeczkę za długie włosy odbijały kolory od brązu do czerni. Wiedział , że na niego patrzę i uśmiechał się pod nosem ukazując rząd białych zębów . Mam wielkie szczęście , że jest obok i nie wiem jak mogłam chcieć go stracić . Akceptował prawdziwą mnie i zawsze wspierał . Był jak brat .
-zrób zdjęcie , starczy na dłużej – powiedział
Zawsze miał to swoje poczucie humoru , własne , jedyne i niepowtarzalne . Zresztą on był taki jedyny w swoim rodzaju . Uśmiechnęłam się do niego w głupkowaty sposób i zamknęłam oczy , chcąc oddać się w ramiona morfeusza . Z lekkim trudem w końcu odpłynęłam .
Mała dziewczynka leżała pod łóżkiem wycierając łzy w mokrą już koszulkę . Słyszała błagalne krzyki matki dochodzące z kuchni i basowy , cięty głos ojca . Małymi rączkami starała się zakryć uszy i osłonić się od głośnej wymiany zdań rodziców i dźwięku tłuczonych talerzy . Płakała , cicho by nikt jej nie usłyszał . Nie chciała znów narazić się na jego gniew . Naciągnęła rękawy swojej fioletowej bluzki , aż przykryła całe ręce by schować posiniaczone miejsca . Krzyki ucichły , a w zamian tego dało się słyszeć ciężkie kroki zbliżające się w stronę jej kryjówki . Drzwi do pokoju otworzyły się z hukiem , a ona już wiedziała , że nie ucieknie . 
-wyjdź księżniczko – usłyszała . Zawsze tak mówił przed wszystkim . Poczuła jego zaciskające się palce na swojej małej stópce . Znalazł ją . Zamknęła oczy czując już ból w miejscu , w którym ją trzymał . Zaczęła krzyczeć , jednak wiedziała gdzieś w środku , że nikt jej nie pomoże i tym tylko go rozzłości . Zawsze to robiła , zawsze próbowała , i zawsze bezskutecznie .Zacisnęła mocno powieki przygotowując się na nową kolekcję sinych punktów na ciele .
Obudziłam się czując szturchanie .
-wszystko w porządku ? -zapytał Harry . W jego głosie słychać było troskę .
-tak wszystko okej – odpowiedziałam ocierając łzę z policzka .
-Zaraz wjedziemy na prom – szepnął kiwając głową w stronę długiej kolejki na statek przed nami .
-zaraz? Żartujesz tak ? to potrwa godzinę – powiedziałam i zaczęliśmy się śmiać .
Harry chyba zauważył , że mimo uśmiechu coś się zmieniło .Odruchowo naciągnęłam rękawy bluzki za dłonie . Domyślił się , a ja posmutniałam . Zepsułam wszystko , ten wyjazd miał być nie tylko spełnieniem listy , ale i ucieczką . Liczyłam na to , że wyjadę i w którymś z tych miejsc spodoba mi się tak bardzo , że zapragnę tam zostać i uda mi się zapomnieć .Chłopak próbował mnie rozśmieszyć w każdy możliwy sposób , ale ja nie mogłam zapomnieć snu , kawałka mojego życia .
Wjechaliśmy na prom szybciej niż myślałam . Zostawiliśmy samochód na parkingu i udaliśmy się w stronę tarasu widokowego .
-siedem dni rejsu tym blaszanym potworem – powiedział Harry
-masz jeszcze jakieś pięć minut żeby zrezygnować – szepnęłam mając jednak nadzieję , że tego nie zrobi .
-o nie nie pozbędziesz się mnie tak szybko , kto będzie ci dogryzał kiedy mnie tu nie będzie . –
- jakoś bym sobie poradziła , pytanie czy ty poradziłbyś sobie beze mnie – odkwitowałam.
Chłopak uśmiechnął się w odpowiedzi , a ja po prostu wiedziałam , że on po prostu nie wiedział co odpowiedzieć , więc triumfalnie podniosłam głowę . Usłyszałam jak prycha pod nosem i zaczęliśmy się śmiać . 
******************
Staliśmy na tarasie i rozmawialiśmy dopóki słońce nie zaszło , a powietrze nie ochłodziło się do poziomu , jeżeli nie jesteś pingwinem to idź do środka. Tak jest taki poziom . Skierowaliśmy się w stronę wejścia . Harry otworzył przede mną drzwi . Co mu się na dżentelmena zebrało .
-nie będziesz próbował się wepchnąć ?- zapytałam
- no chyba żartujesz , że niby ja ? Obrażasz mnie młoda damo – zaśmiał się po czym wepchnął przede mnie . Przewróciłam oczami i spojrzałam na niego . Loczek odwrócił się na pięcie i spojrzał na mnie .
-Następny przystanek Boston - powiedział i zeszliśmy pod pokład . 

czwartek, 17 marca 2016

#1

Siedziałam w domku na drzewie na moim podwórku wpatrując się w przybitą do drewnianej ściany pożółkłą już kartkę . Mimo upływu 13 lat naniesione na nią litery nadal były widoczne . Mając w głowie moment powstania tej części, zaczynającą jedną z najważniejszych przyjaźni jakie miałam , sklejałam papierową koronę . To już jutro . Już jutro będę pełnoletnia . Z rozmyślań wyrwał mnie odgłos wchodzenia po drabinie . Po chwili w drzwiach pojawiły się brązowe loki mojego przyjaciela. 
- siemasz mała -mówił z uśmiechem na twarzy -co robisz ?
Nic jednak mu nie odpowiedziałam tylko pokazałam upaprany klejem , wycięty kawałek papieru .
-pamiętam jak ci to dałem –
- tak ja też . Nazwałeś mnie księżniczką , bo według ciebie się tak zachowywałam – powiedziałam unosząc głowę i zgrubiając głos . W odpowiedzi usłyszałam jego śmiech .
- ja nie rozumiem z czego ty rżysz kolego – prychnęłam kładąc się na podłodze i wpatrując w czyste niebo .
-pamiętasz , że trzy lata już dokańczamy ten domek ? – stwierdził Harry kładąc się obok mnie .Właściwie  to nie wiem czy można to coś nazwać domkiem . Było to pięć kwadratowych ścian , z dziurą  w jednej z nich  . Pusty kwadrat bez przykrycia , dlatego siedzieliśmy tam tylko gdy nic nie padało . 
- pamiętam wiele rzeczy , które mieliśmy zrobić i jak ich nie było tak ich nie ma leniu – stwierdziłam i między nami zapadła cisza . Nie była ona jedną z tych niezręcznych . Czuliśmy swoją bliskość i to nam wystarczyło , nie potrzebowaliśmy słów by się zrozumieć . To było właśnie między nami wspaniałe . Byliśmy jak alfa i omega , yin i Yang albo Kubuś Puchatek i prosiaczek . Przyjaciele na zawsze .
-ucieknijmy – szepnęłam nie do końca będąc pewną , czy chcę by to usłyszał .Dlatego ograniczyłam te słowa do tak cichutkiego , by jednak może nie słyszał.
******
Promienie słońca leniwie wkradały się do mojego pokoju i podstępnie sunęły do mojego łóżka , aby następnie bezczelnie oślepić mnie i zmusić do wstania . To dzisiaj . Dzisiaj zmieni się wszystko . Nikt nie wiedział o moich planach , nawet Harry . Dając za wygraną zwlekłam się z łóżka i skierowałam się w stronę kuchni .
-witaj słowiku – przywitała się ze mną moja mama
- nie wierzę , że nadal pamiętasz początki mojej kariery wokalnej – skwitowałam . Gdy miałam osiem lat myślałam , że umiem śpiewać . Oczywiście skromnie to ujmując . Tak naprawdę porównywałam wtedy swój wokal nawet do Whitney Houston .A bądźmy szczerzy , nie umiałam śpiewać ani trochę . Jednak będąc pewna swojego talentu , gdziekolwiek poszłam to śpiewałam i nawet takie komentarze jak , czy może pani wyłączyć to dziecko , albo ,czy kogoś tu obdzierają ze skóry , nie zniechęcały mojego zapału. Moja jakże wspaniała mama postanowiła coś z tym zrobić , więc wytłumaczyła mi to tak : skarbie wiesz jak śpiewa słowik ? a taki , któremu wyrywają piórka ? ty właśnie jesteś tym drugim . Podsumowując , nigdy więcej nie zaśpiewałam i stałam się dla mojej mamy słowikiem .
-Wychodzisz gdzieś dzisiaj ?- zapytała rodzicielka
- może – uniosłam ramiona . Oj mamo gdybyś ty tylko znała moje plany .
Cały dzień przeleżałam w łóżku oglądając słabe komedie i seriale . Od czasu do czasu jedynie wychodząc do kuchni po jedzenie . Masę jedzenia .
Moje jakże ujmujące zajęcie przerwało mi pukanie w okno . Podeszłam do balkonu i lekko uchyliłam szybę . Na zewnątrz stał Harry . On nigdy nie używał drzwi tylko po prostu wdrapywał się po drzewie rosnącym obok, prosto na mój balkon .
-mam cię teraz wpuścić , kiedy właśnie przerwałeś mi moją idealną randkę z ciastem czekoladowym ? chyba sobie żartujesz – powiedziałam kpiąco
-kobieto masz tam ciasto i jeszcze nie otworzyłaś mi drzwi ? chyba sobie żartujesz – odpowiedział próbując mnie naśladować i przeciskając się przez ciasny otwór . Harry był wysoki i strasznie chudy wiec nie miał z tym większych problemów .
Leżeliśmy na moim łóżku kontynuując moją sztukę oglądania , co trochę śmiejąc się z dennych scen . On ja kocha , ona kocha jego , ale jest haczyk . Ona kocha też innego i próbuje z nim być , ale jakaś sztuczna lala jej go odbija i ona jest z tym drugim .Koniec końców pierwsza dziewczyna zostaje sama , a druga rzuca wszystko i zostaje striptizerką .Idealne zakończenie .
-Myślę , że powinieneś już wyjść – stwierdzam otwierając okno
-już chcesz się mnie pozbyć ? i ty nazywasz się moją przyjaciółką !- powiedział oburzony .
- zjadłeś moje ciasto i jeszcze się dziwisz ! won mi stąd wredny pożeraczu ciast .- krzyknęłam wskazując na to by chłopak opuścił mój pokój
- dobra już idę skąpcu – odpowiedział pokazując język . Jak dziecko , pomyślałam przewracając oczami .
-do jutra – pożegnał się , ja jedynie się uśmiechnęłam . Oj Harry nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz .
***********
Obudził mnie cichy dźwięk mojego budzika . 2;30 to już . W miarę cicho ubrałam się i sięgnęłam po kluczyki od mojego samochodu . Spod łóżka wyciągnęłam walizkę i torbę , i jeszcze ciszej skradałam się do drzwi . Byłam jak zawodowy ninja ! Zostawiłam jeszcze w kuchni list do rodziców wyjaśniający im całą sytuację .Wiedziałam , że nie będą źli . Nigdy nie umiałam usiedzieć w jednym miejscu .Myślę , że w jakiejś części spodziewali się tego .
Wsiadłam ze zwinnością mangusty do samochodu i odpaliłam silnik .
- Żegnajcie – powiedziałam nie mając pojęcia kiedy znów ujrzę ten dom . Na moje szczęście , albo raczej nie szczęście , pierwsze światła na jakie trafiłam były czerwone . Przednie drzwi od strony pasażera otworzyły się i do samochodu wsiadła jakaś zakapturzona postać , wrzucając bagaż na tylne siedzenie . Otworzyłam buzię ze zdziwienia i pewnego rodzaju przerażenia , no bo halo , jakiś ktoś wsiadł do mojego samochodu o 3 rano i to bez zaproszenia .
-przepraszam ale nie jestem Taxi – powiedziałam próbując taktownie pozbyć się dziwnego kolesia .
-ale ja wiem –powiedział nieznajomy i podał mi kartkę . Byłą to lista marzeń z mojego domku
- ale skąd...- zaczęłam , ale przerwał
- ruszysz wreszcie , bo już dwie kolejki przeleciały – powiedział śmiejąc się i ściągając kaptur . Moim oczom ukazało się słodkie , brązowe afro .
- jedziemy spełnić naszą listę – krzyknął Harry kiedy ruszyłam.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                           


Prolog

Siedziałam w moim pokoiku . Wszystko tu było niebieskie od podłogi ,aż po sufit . Wszyscy dziwili się , bo dziewczynki wolały róż , a ja zdecydowanie byłam inna . 
- cześć Star - Usłyszałam głos chłopca . 
Spojrzałam w stronę drzwi i rzeczywiście stał tam Harry . Miał pięć lat ,tak samo jak ja. Usiadł na moim puszystym dywanie . 
-czy pozwoliłam ci wejść ? - powiedziałam zadziornie zeskakując z łóżka . Chude rączki oparłam na piersi . Byłam mała i bardzo pyskata jak na pięciolatkę . 
- dlaczego nie było Cię dzisiaj w szkole ? -zapytał wyciągając kredki i kartkę z tornistra z Batmanem. 
- nie twoja sprawa -fuknęłam i przytupnęłam malutką nóżka . 
-Pani kazała napisać nam w parach plany i marzenia jakie mamy na przyszłość - powiedział czekając na moją odpowiedz. 
- a dlaczego nie jesteś z Sam tylko ze mną ?- zapytałam ziewając .Sam myślała ,że skoro jej tatuś jest bogaty to wolno jej wszystko . Od kiedy Harry się przeprowadził , chodziła za nim jak pies naszej sąsiadki za tą starszą panią z nad przeciwka. Nie byłam zazdrosna co to to nie. Po prostu nie chciałam aby znowu mi kogoś zabrała. 
- Sam to zołza-stwierdził . Dwa tygodnie temu podsłuchaliśmy jak nasze mamy oglądały jakiś serial . Aktorki zaczęły nazywać się zołzami . Po ich minach nie było widać , by określenie to oznaczało coś pozytywnego. Od tego czasu wszyscy, którzy nam podpadli byli zołzami . Brawo my! 
-dobra co mamy zrobić -zapytałam siadając obok niego 
-ty umiesz pisać -stwierdził podając mi kartkę i kredkę . Harry przeprowadził się do Sidecountry trzy miesiące temu i nie zdążył jeszcze dopasować się do szybkiego rozwoju w naszej szkole. Nauczyciele chcieli aby ich wychowankowie byli najlepsi kosztem ich dzieciństwa.
Zaczęłam bazgrać na kartce nasze kolejne pomysły , całkowicie bezsensowne pomysły, których wykonanie ,przynajmniej według nas, graniczyło z niemożliwym . 
Spisaliśmy 18 punktów . Kto by pomyślał ,że będzie to początek czegoś wielkiego.